Home Aktualności Z cyklu „Pochwała wartości, pochwała kobiecości. Markowe spotkania przy kawie”. Marta Kotomska

Z cyklu „Pochwała wartości, pochwała kobiecości. Markowe spotkania przy kawie”. Marta Kotomska

1675
0
SHARE

Zawsze osobiście, od serca, szczerze. Z Martą Kotomską, członkini Zespołu nagrodzonego za „wybitne osiągnięcia w Polskiej ochronie zdrowia” – „Złoty Skalpel” 2015, rozmawia Jarosław Waśkiewicz, prezes Klubu Marka jest kobietą, redaktor naczelny Biznesnafali.pl

Rzeczywistość się zmienia, czasy się zmieniają, ale pewne postawy, wartości, które odróżniają nas od ludzi przeciętnych a zbliżają ku wyjątkowym, pozostają takie same. Postawy, które odróżniają nas od złych, a przynoszą spełnienie i wewnętrzny spokój, pozostają takie same. Postawy, które na co dzień możemy pokazać innym, a które świadczą o naszej klasie w biznesie lub jej braku, pozostają takie same. Postawy, zasady, czyny, które sprawiają, że przyciągamy innych, pozostają takie same.

I o tym właśnie, jak jest dziś z tymi relacjami międzyludzkimi, jakością biznesowych relacji  – w życiu, na co dzień między nami, rozmawiać będę z wyjątkowymi kobietami. To dla nich powstał ten cykl wywiadów, wartościowych rozmów, a w przyszłości także wyjątkowych spotkań, wokół “pochwały kobiecości”. A dla Was wszystkich, zainteresowanych głębszą treścią o życiu, relacjach, wartościami w biznesie, o tym, co między słowami, poszukiwać będziemy wspólnie odpowiedzi, łatwych nie łatwych, zawsze na czasie.

Moi rozmówcy – charyzmatyczni, zwykli niezwykli, zawodowcy. Kobiety, które z mojego punktu widzenia żyją pełniej, robią więcej, czują głębiej, przeżywają mocniej. Żyją na 100%? Na pewno ich czyny są bliskie temu, a ja znajduje w nich coś, co podziwiam…

Moi rozmówcy – inspirują mnie, pobudzają wyobraźnie, skłaniają do refleksji…

Moi rozmówcy – to kobiety wyjątkowe. Świadome swojej kobiecości, doświadczone życiem. Silne, nie boją się przyznać do słabości. To właśnie osoby bliskie memu sercu.

Jarosław Waśkiewicz: Czy nie masz wrażenia, że we współczesnym świecie biznesu, nie tylko tym wielkim, ale bliskim nam, ludzie, z którymi przychodzi nam się codziennie zderzać, przedsiębiorcami, ekspertami, dyrektorami, tzw. „specjalistami ds…”, od nadmiaru wszelkiej maści szkoleń dotyczących kolejnych sposobów na doskonałą sprzedaż, wpływania na innych, coraz mniej w nich po prostu „człowieka” – naturalnego, empatycznego, autentycznego, a coraz więcej w nich sztuczności, powierzchowności, przepoczwarzonych relacji, w których trudno się odnaleźć, bo jest pełna „barwników i konserwantów”? Co się z nami dzieje?

Marta Kotomska: Doskonalimy się w byciu doskonałymi, nie w byciu Człowiekiem. Gdy idziesz na rozmowę do dużej firmy, nikt nie oczekuje od ciebie, że pokażesz swoją prawdziwą twarz, nikt nie oczekuje, że będziesz opowiadał o swoim psie, który czeka na ciebie w domu, o mężu, który trzyma kciuki, o ludziach, z którymi przyjaźnisz się od…zawsze. Oczekują od Ciebie odpowiedzi na pytanie “co możesz dać mojej firmie”. I to jest błąd. Bo to co możesz dać jego firmie, możesz zapewne dać każdej. A ja uważam, że ważny jest ten pies, który czeka. Dlaczego czeka? Bo nawiązaliśmy nierozerwalną przyjaźń. Ważny jest ten mąż i przyjaciele, od lat ci sami, bo to znaczy, że jesteś lojalny. Będziesz budował markę firmy z takim samym zaangażowaniem i lojalnością jak swoją rodzinę.

J.W. Przyznasz, że niezwykłe jest dziś to, jak bardzo mówimy, „krzyczymy wręcz” głosem wewnątrz nas, wobec tego, jak bardzo zależy nam na prawdziwych relacjach, głębokich, szczerych, podczas gdy na co dzień pokazujemy tylko pośpiech, pretensje, stawiamy warunki, zakładamy maski z przylepionym sztucznym uśmiechem, za którym nic nie stoi, żadna wartość, żadna głębia? Na czym wg Ciebie polega ta przewrotność dzisiejszych czasów, nas samych? Co się z nami stało? Przecież nie tędy droga do budowania głębokich relacji, wartościowych relacji w biznesie, w życiu tym bardziej. A jednak coraz bardziej brniemy tą drogą?

MK: No cóż, boimy się. Daliśmy się zastraszyć. Daliśmy sobie wmówić, że nie mamy wyjścia, musimy “służyć” tu i teraz. I albo się podporządkujemy, albo nas wykopią. Nie raz słyszę “…wyciągnę konsekwencje…” A czemu nie zapytasz, dlaczego tak się stało, że musisz je wyciągać. Ludzie na stanowiskach, oczywiście nie wszyscy, zmieniają się. Nie na próżno mówi się “Daj mi władzę, a pokażę ci jakim jestem człowiekiem”. Dlatego nigdy nie chciałam zajmować stanowiska kierowniczego. Nie znam siebie, nikt nie zna i obawiam się, że mógłby ze mnie wyjść zły człowiek. A wracając do Twojego pytania. Odpowiedź jest prosta; im grubszą zbroję założymy, tym trudniej nas będzie zranić. Zginamy karki i brniemy w te kłamstwa, aż w końcu stajemy się pionkami na szachownicy. Tak jest wygodniej. Ja niestety tak nie potrafię i pewnie dlatego wchodzę w konflikty z przełożonymi.

J.W. Wizerunek własny i postawa zazwyczaj powinna iść w parze. Ludzie jednak przywiązują nadmierną uwagę do tego, jak wyglądają i co mają na sobie, przy sobie. Oczywiście, że to naturalne atrybuty profesjonalizmu i mają duże znaczenie, ale tylko wtedy, gdy są inspiracją do ukazania naszej osobowości. Tyle że niestety chyba we współczesnym świecie biznesu, osobistym także, zbyt mocno zatracamy się na rzecz tych pierwszych, kompletnie pomijając znaczenie tego drugiego, pięknego umysłu chociażby. Dlaczego?

MK: Co to znaczy “wizerunek własny”? Tacy jesteśmy jakimi się widzimy…tak nam się wydaje. Lubimy o sobie myśleć dobrze. Dopieszczamy się samooceną. Myślimy o sobie: „jestem dobra, bo jestem bezkompromisowa. Wiem co dobre co złe i tego się będę trzymała”. A tak nie jest. Życie nie jest czarno – białe. Życie ma tyle odmian kolorów, że nam się nawet nie śniło. Staram się słuchać i wyciągać wnioski. To, że jesteś “wyczesany” i masz wykrochmalony, wyprasowany mundurek, nie znaczy, że jesteś profesjonalistą. Są ludzie tak zajęci sobą, że dla nich ich wygląd jest ważniejszy od tego co robią, kim są.

Ale przyznasz, że jak miałbyś zatrudnić do opieki nad kimś bliskim pielęgniarkę w wykrochmalonym fartuszku, to wybrałbyś ją, a nie tą, która wpadłaby na rozmowę w dżinsach, spóźniona, z rozwianym włosem :). Nasz wygląd, to nasz wizerunek na zewnątrz. W środku często bywamy inni. Ja czuję respekt przed tymi “wymuskanymi”. Ta dziewczyna w dżinsach, prawdopodobnie zagadała się z poprzednim podopiecznym i dlatego się spóźniła. Ale to też nie jest regułą.

Wygląd to tylko nasza powierzchowność. Źle oceniamy otyłych, kalekich. W Polsce jest dużo barier. Nie jestem z tego dumna. Ale trudno zobaczyć wnętrze człowieka po krótkiej rozmowie. Ja mam taką zasadę. Każdemu nowemu rozmówcy daję maksymalną ilość “punktów”, “otwieram” go jak czystą kartę, to od niego zależy, czy będę chciała z nim rozmawiać następnym razem.

J.W. No właśnie. Nasza atrakcyjność zewnętrzna ma coraz mniej wspólnego z atrakcyjnym umysłem, osobowością, charakterem, na stworzenie którego nie mamy już czasu. Na budowanie swojego osobistego wizerunku. A przecież to nie „rzeczy” nas sprzedają, ale właśnie nasza osobowość, nasz piękny umysł (a raczej jego brak). Czy nie masz wrażenia, że takich ludzi, o pięknym umyśle, charyzmie, wizerunku godnym zazdroszczenia, podziwu, jest coraz mniej wokół nas? Dlaczego, co się z nami stało?

MK: Spotkałam na swojej drodze wielu charyzmatycznych ludzi. Taki zawód 😉 Ale też wielu w życiu prywatnym. Miałam dzisiaj bardzo ciekawą rozmowę, która skłoniła mnie do refleksji, co pozostawiamy po sobie. Jeżeli jesteśmy wychowawcami, mentorami kogokolwiek, to pamiętajmy, aby dać temu drugiemu człowiekowi poczucie wyjątkowości. przecież to nie będzie kłamstwo. Każdy jest inny, wyjątkowy. Jeżeli uwierzy on, że jest dobrym, wyjątkowym człowiekiem, to my osiągnęliśmy sukces. Ja staram się realizować przez tych których uczę. Nie wiem czy rozumiesz? O naszej wartości świadczyć będą ci, których “wychowaliśmy”. Znam kilku mentorów, którzy wychowali pokolenia “żołnierzy”, lojalnych oddanych, im samym, sprawie. Część z tych “żołnierzy” stała się “generałami” i nie zapomniała o swoich wychowawcach. Ale znam też takich “mentorów”, którzy przez zapatrzenie w siebie nie zdołali przekazać lojalności, mimo, że byli uczeni przez najlepszych. Ot tak się to kręci. A odpowiadając na Twoje pytanie, dlaczego tak się dzieje… No cóż ludziom się nie chce. Sami nie zostali zarażeni charyzmą. Patrzą na społeczników jak na zjawisko 😉 Myślisz, że ja nie widzę spojrzeń z politowaniem, że robię coś pro bono? Ale widzę też te oczy wpatrzone we mnie, które wiedzą, że to co robię jest dobre, słuszne i przynosi efekty.

J.W. Podobnie w życiu osobistym jest ze zrozumieniem siebie nawzajem. Rozmawiamy coraz więcej, ale rozumiemy coraz mniej. Oczekując więcej od innych, nas samych dajemy siebie coraz mniej. Potrafimy coraz więcej, a coraz trudniej rozumiemy bliskie nam osoby w zwykłej codzienności. Dlaczego, co się z nami stało?

MK: Rutyna. Każdą piękną ideę zabije rutyna. Po co mam się starać? I tak wróci do domu, bo gdzie ma iść. Wirtualne przyjaźnie, które dają możliwość odgrywania samych siebie. To wszystko zabija prawdziwy świat. Przecież ciekawiej dzieje się … gdzieś tam – myślimy… a tu co? Gotowanie, sprzątanie, prasowanie… Oooo, oni to wiodą ciekawe życie… To jest oszustwo. Każdy wiedzie podobne. Zamyka komputer i wraca do rzeczywistości. Nie słuchamy ludzi, którzy są obok, ale wymagamy, żeby oni nas słuchali, żyli naszym życiem. Ot szara rzeczywistość od zarania dziejów.

J.W. A jak Ty pojmujesz wizerunek osobisty? Wizerunek człowieka sukcesu? Człowieka, który oddziałuje, przyciąga, rezonuje? Kim jest taki KTOŚ? Jaki jest jego umysł? Jakim językiem się posługuje na co dzień, na czym buduje relacje? jaką ma postawę wobec innych, że przyciąga?

MK: Człowiek sukcesu, to człowiek szczęśliwy, dążący do jakiegoś celu. Nie stojący w miejscu. Sukcesem łatwo się zachłysnąć. Człowiek sukcesu, to taki, któremu się chce. Wiesz, nawet jak niektóre plany mu nie wyjdą, okażą się niewypałem (zwróć uwagę – niewypałem, nie porażką), to już ma przed sobą nowy cel. Mówi językiem zachęty, zaraża entuzjazmem. W jego oczach widzisz zapał. Nie ukrywa swoich pasji. Mówi o nich i wciąga w tą dobrą aurę innych.

Powtarza “pamiętaj jesteś wartością samą w sobie”, “walcz o siebie”, “walcz o swoje ideały”. Ale też jest drugi typ “człowieka sukcesu”. Daje się realizować innym, służy pomocą, radą, podtrzymuje przy upadkach. To jest człowiek sukcesu – spełniony. Każdy z nich ma inną rolę. Obydwu miałam szczęście poznać. Pozwolisz, że ich wspomnę? Pierwszym z nich był mój Szef, Profesor Wojciech Rowiński, charyzmatyczny przywódca. Wychował pokolenia Mentorów, ale i tych, którzy stali się mentorami samymi sobie. Drugi typ, to moja była oddziałowa, Pani Alicja Gembacka. Ona pomogła mi uwierzyć w siebie, zaraziła chęcią zarażania. Ale drugim typem, też jest mój mąż. On pomaga mi trzymać pion. Wiesz, myślę, że nie możemy mówić o własnych sukcesach, nie wspominając tych, którzy się do nich przyczynili.

J.W. A czym jest dla Ciebie piękny umysł? Kim jest człowiek o pięknym umyśle? Co stanowi dziś wielkość człowieka? Co powinno? Bo być może jest coś nie tak, we współczesnym pojmowaniu prawdziwego człowieka sukcesu?

MK: Piękny umysł, to szlachetne serce. To człowiek, który widzi dalej niż czubek własnego nosa. Piękny umysł, to człowiek, który widzi szeroką perspektywę tego co się dzieje wokół niego. Jest nastawiony na siebie, owszem, bo wszyscy jesteśmy poniekąd egoistami, ale wie, że on sam, to, to wszystko co go otacza. Nie wiem czy jasno mówię? Dam Ci przykład. Uczę studentów pielęgniarstwa. Cudowni młodzi ludzie. Przekazuję im całą swoją wiedzę. Każdemu z nich mówię, żeby się realizował, żeby szedł do przodu, że marzenia są po to aby je spełniać. Ale widzisz mam w tym cel. Cel o którym otwarcie mówię. Ci młodzi – wspaniali zajmą nasze miejsca. Chciałabym w czasie kryzysu, choroby spotkać ich na swojej drodze 😉 Wierzę, że piękny umysł może wszystko. Zaklina rzeczywistość. O wielkości człowieka mówią jego czyny. Zrobiłeś źle, to przyjdź i przeproś. Skrzywdziłeś kogoś, pośrednio lub nie, to napraw swoje czyny. Bądź w zgodzie ze sobą każdego dnia. Ja wiem, że to slogany. Ale takie zadajesz pytania 🙂 O ideały.

1net

J.W. Podróżując po świecie, obserwujesz kultury, zachowania, traktowanie ludzi wobec siebie nawzajem, na pewno dostrzegasz to, jak różnie od naszego, potrafią zachowywać się tam, odnosić wobec siebie, zwłaszcza w krajach, gdzie gorące słońce świeci dłużej niż 2 miesiące w Polsce. choć to nie koniecznie najbogatsze kraje. Co z tamtych obserwacji zachowań, obserwacji ludźmi, przeniosłabyś na nasz grunt relacji międzyludzkich, relacji biznesowych?

MK: Uśmiech. Pogodę ducha. Na pytanie co słychać, nie odpowiadajmy, że sąsiad nas dzisiaj zwymyślał, albo idiota zajechał nam drogę. Powiedzmy “w porządku. A co słychać u Ciebie?” Często ktoś, kto pyta co u nas słychać, wcale nie chce tego słuchać. Często liczy na wzajemność, że będzie mógł się wygadać. A jeżeli naprawdę będzie zainteresowany co u nas, to doprowadzi do dalszej rozmowy. Najpierw mój rozmówca, dopiero potem ja.

Często to pytanie, jest zwykłym „cześć” i nie trzeba od razu obrzucić rozmówcy naszym błotkiem. Co jeszcze? Szczerość, gościnność ale i asertywność. “Mój dom to moja twierdza” mawiają. Zgadzam się, ale nasza twierdza jest zawsze otwarta 😉 Zawsze podkreślam, że odpowiadam na każdy telefon, że można dzwonić do mnie o każdej porze dnia i nocy. Nie mogę tego oczekiwać od innych, ale tą otwartością chciałabym zarażać.

J.W. Czy uważasz, że takie postawy są możliwe do „odpalenia” w nas samych, dziś? Jakiej zmiany myślenia wymagałoby to od nas?

MK: Przede wszystkim polubienia samych siebie. Ja się tego uczę. Mówienie, że akceptuję swoje niedoskonałości, a potem obrzucanie, przypisywanie ich innym jest najgorszym co możemy robić. Człowiek jest niedoskonały i tyle. Poznanie swoich wad pozwala z nimi zawalczyć. Ja nie mówię, że zawsze osiągniemy sukces. Nie. Wszystko co robimy, róbmy z myślą o sobie, ale w taki sposób, żeby nie krzywdzić innych.

J.W. A co na obecnym etapie życia buduje Twoje szczęście?

MK: Moje szczęście buduje moja rodzina. Ty nie wiesz ile wysiłku mnie kosztuje, żeby nie żyć życiem moich dzieci, żeby żyć obok nich, z nimi, ramię w ramię. Moje szczęście także buduje moja praca i czerpana z niej satysfakcja. To, że po tylu latach wiem, umiem i potrafię się podzielić. Szczęście buduje praca z młodzieżą, czerpanie ich energii, a dawanie w zamian doświadczenia. No i nauka. Na egzaminach czuję się jak nastolatka. Mam taki wyrzut adrenaliny, że wystarczy na następne kilka dni.

J.W. A pewność siebie? Jak ją zbudować? Na czym budować?

MK: Nie odpowiem na to pytanie, tak jakbyś chciał, bo to jest cecha, której mi brakuje. Staram się, ale w kluczowych momentach zmagam się ze sobą i pąsami na twarzy. Odpowiedziałabym, że pewność siebie to arogancja, ale może nie do końca. Bo arogancja to pejoratywne słowo. Myślę, że pewność siebie należy budować na poczuciu własnej wartości i wiedzy. Ale nie obnosić się z nią. Po prostu ją mieć.

J.W. Kto wywarł na Tobie duży wpływ, co działa na Ciebie cały czas, w myśleniu, postrzeganiu świata, ludzi?

MK: O dwójce swoich Mentorów wspomniałam wcześniej. I, żeby ktokolwiek, cokolwiek mówił, to są Filary mojego życia zawodowego. Oni potrafili zbudować wokół mnie wiele mniejszych filarów, na których wiem, że mogę się wesprzeć. To w biznesie. A w życiu osobistym? Rodzina. Mój mąż, który jest dla mnie opoką. Nasi rodzice, którzy przekazali nam te dobre wartości. I nasze dzieci, z których jestem bardzo dumna. Od moich chłopców nauczyłam się, że nigdy nie zostawia się drugiego w potrzebie, że przyjaźń i rodzina to słowa święte. Ale przecież ich też ktoś tego nauczył 😉 Jednak muszę przyznać, że największy wpływ na moje życie miał i ma mój mąż. Jesteśmy ze sobą całe życie i to on uczył mnie cierpliwości, wystawiając ją na próby (hahaha), to on daje mi poczucie bezpieczeństwa i stabilizacji, to z nim przegaduję każdy problem. To on każe mi wierzyć w siebie i ludzi.

J.W. Kim jest dla Ciebie kobieta inteligentna? W biznesie, w życiu, jakimi cechami się charakteryzuje?

MK: Co to znaczy kobieta inteligentna? Inteligentny człowiek, to taki, który ma wysokie IQ. Ale nie wiem, czy o to chodzi Ci w pytaniu. Kobieta mądra, o taka pytasz? To kobieta, która nie ocenia, która pójdzie z tobą ramię w ramię w słusznej sprawie. Która jest lojalna, ale nie ślepa. Która zna swoją wartość, ale i wartość partnera. Partnera w życiu i biznesie. To kobieta, która w razie potrzeby stanie na przeciwko ciebie, a ty wciąż będziesz myślał, że stoi u twojego boku

J.W. Mężczyźni wolą kobiety ładne czy mądre? Dlaczego takie?

MK: Każdy patrzy oczami i trudno wymagać, żeby po pięciu minutach znajomości wsłuchiwał się w jej mądrość i doszukiwał szlachetnego charakteru. Mój ojciec mawia, że nie ma brzydkich kobiet, są tylko takie, które nie chcą żeby zauważono w nich piękno. Mawia się, że mężczyźni boją się mądrych kobiet. Moim zdaniem, to stwierdzenie umniejsza ich wartość. Pewnie, że z mądrym człowiekiem trzeba się zmierzyć, ale no powiedz, z głupim nie? Może jeszcze bardziej.

J.W. A czy uważasz, że potrafimy radzić sobie z krytyką? Radzić, w sensie przyjmowania jej, w odpowiedni sposób, jak i wyrażania jej w odpowiedni sposób? Jak z tym dziś wygląda?

MK: Krytyka, to taka rzecz, której nie lubi nikt. Jeżeli krytyka jest konstruktywna, to dobrze, ale czy potrafimy tą konstruktywność dostrzec. Wyrażać jest ją łatwiej niż przyjmować. To tak jak z plotkowaniem, nie lubimy jak o nas plotkują, ale chętnie przypinamy komuś łatki. Ja myślę, że krytyka podana w odpowiedni sposób uczy i pozwala zastanowić się nad samym sobą. I spójrz, że zmusza do zastanowienia, czy krytykujemy, czy jesteśmy krytykowani. Jeżeli jesteśmy świadomi siebie i świadomi swojej wartości, to krytyka jest ok.

J.W. Czego uczą nas porażki, trudności w życiu? Czego Ciebie nauczyły, także gdy patrzysz na nie z perspektywy czasu?

MK: Mnie porażki nauczyły wstawać. Nauczyły mnie cierpliwości i patrzenia na życie z dystansem. Nauczyły mnie także jak nie postępować, żeby nie dostać po nosie. Często teraz wiem, że tak bym już nie postąpiła, ale czy to mądrość, czy nauka na porażce…

J.W. Słuchasz swojej intuicji, w życiu, w biznesie? Co mówi, gdy podejmujesz ważne dla siebie decyzje? Jest „na tak”, czy częściej podsyła wątpliwość, obawy?

MK: Mam często przeczucie, że to będzie dobre, dla mnie, dla sprawy. Tak, słucham intuicji, choć czasem zawodzi mnie na manowce.

J.W. Wykorzystujesz okazje w życiu? Te dobre okazje. Czy jednak pozwalasz im przeminąć, przejść niezauważenie? Czy były takie sytuacje w życiu (zawodowym, osobistym), ważne okazje, szanse w Twoim życiu, które do dziś procentują, jesteś z nich, z siebie dumna? Z jakich na przykład?

MK: Wiesz, wbrew pozorom jestem leniuchem. Wiem, że za późno wzięłam się za wiele spraw i dużo “okazji” przeleciało mi koło nosa. Czasem też moja niepewność powoduje, że odpuszczam sytuacje, których się obawiam. Jestem bardzo zadowolona, że z niektórych propozycji nie skorzystałam. Przykład? Kierowanie ludźmi. Wolę kierować nimi przez wychowanie, nie przez nakazy i zakazy. Dlatego jestem taka szczęśliwa, że poszłam w kierunku uczenia, a nie zarządzania.

J.W. A sytuacje, okazje niewykorzystane?

MK: Za późno się za wszystko wzięłam. Znaczy za naukę. Takie były czasy, to jedyne co mogę powiedzieć na swoje usprawiedliwienie. Ale nadrabiam. Do emerytury zdążę 😉

J.W. Każdy z nas pragnie żyć szczęśliwie i spokojnie. Chcemy, aby nasze życie miało sens i dawało nam szczęście. Wiadomo jednak, że na każdym etapie życia te wartości, potrzeby, są nieco inne. „Tyle wiemy o sobie, ile nas sprawdzono”, mówiła Wisława Szymborska. Ty na pewno miałaś wiele okazji, by potwierdzić tę mądrość, w relacjach z ludźmi, w relacjach biznesowych, osobistych także. Przekonać się do ludzi, lub „przejechać” na nich. Jak każdy z nas. I co dostrzegasz w ludziach, powtarzalnego, w ich zachowaniu, w relacjach, w biznesie? W sensie pozytywnym, i tych cech negatywnych cech, słabości w biznesie, w życiu? Jacy są ludzie dzisiejszych czasów?

MK: Ludzie są przewrotni. Taka ludzka natura. Gdy jesteś w dołku współczują, chcą pomóc. Lecz gdy “wypływasz” część z nich nie potrafi pogodzić się z Twoim sukcesem. Mówią, że się lansujesz, że za dużo Ciebie. Wiesz, czasem nie zastanowią się, że ten “lans” jest potrzebny dla sprawy. Bo skąd ludzie niby mają wiedzieć o czymś co się dzieje w medycynie. Ktoś musi stanąć i im o tym powiedzieć. Taki szary ktoś, kto wczoraj był nieznany. Co ja wiem o ludziach? Niewiele, wciąż się uczę. Chciałabym ich wszystkich lubić, szanować i dlatego podchodzę do ludzi z opuszczoną gardą. No i zaliczam fangi w nos. Ale nie chcę myśleć o ludziach jak o wrogach. Pytasz co jest powtarzalne? Powtarzalna jest chęć dążenia do władzy. Do władzy za wszelką cenę. Nie często spotkać możemy partnerów. Mówi się, że władza jest afrodyzjakiem…może dlatego. Ludzie nie potrafią słuchać, to ich podstawowa wada.

J.W. Gdybyś mogła przenieść się w czasie i powiedzieć sobie, młodszej o 10-15 lat, w ważnych momentach swojego życia, dokonywanych wyborów, to co byś sobie powiedziała?

MK: Bądź uczciwa wobec siebie. Nie daj się w nic wmanipulować. Masz w swoim charakterze to, co pozwala ci wygrywać nie zaprzepaszczając siebie.

J.W. Abyś mogła za 10 lat powiedzieć sobie, że nie zmarnowałaś tych najbliższych lat, które przed Tobą, że nie żałowałaś swoich decyzji, podjętych działań, to dzięki temu, że dziś jesteś / działasz / myślisz jak…? 

MK: Za 10 lat, to będę szczęśliwą emerytką 😉 Ale szczęśliwa będę dzięki temu, że podjęłam się edukacji w bardzo szerokim pojęciu. Edukuję młodzież, dorosłych i pacjentów. Wiem, że dobro powraca 🙂

J.W. Co jest źródłem Twojej wewnętrznej siły, pewności siebie?

MK: Rodzina i przyjaciele. Wiem, że mam dokąd wrócić po dniu pełnym znoju, lub porażek. Wiem też, że mam do kogo zadzwonić w chwili sukcesu, jak euforia mnie rozsadza.

J.W. A co potrafi podciąć skrzydła? Co może sprawić, że jesteś zrezygnowana? Zdarzają się takie sytuacje? I jak się z nich „podnosisz”?

MK: Skrzydła podcina mi zakłamanie, niezrozumienie i brak wpływu na rzeczywistość. W ogóle nie lubię nie mieć na cos wpływu. Gdy umiera pacjent, o którego walczyliśmy wiele godzin, przy stole operacyjnym, gdy egzamin oblewa mój student, w którego włożyłam całe serce, gdy nie mogę znaleźć nici porozumienia z kimś w pracy…. Lubię sterować swoim życiem i wiedzieć, że ten ster mocno trzymam w dłoniach.

J.W. Czujesz się spełniona wobec życia? Wobec siebie, tego co zrobiłaś? Czy jeszcze chcesz coś sobie udowodnić? Co takiego, obecnie, w najbliższym czasie, latach?

MK: Czuję się spełniona w życiu rodzinnym, to na pewno. Jeżeli chodzi o sprawy zawodowe, to wciąż do czegoś dążę. Uwielbiam się uczyć, uczyć innych. Chciałabym sobie udowodnić, że mogę się nauczyć języka obcego 😉 Lubię widzieć w oczach moich studentów, kursantów i specjalizantów to zrozumienie dla mojej pasji. Gdy zostałam przez Sandrę Ostrowską zaproszona na czepkowanie, była to największa nagroda za włożony trud.

J.W. Czego więc mogę Ci życzyć na ten czas? W pracy zawodowej, w osobistym życiu, w relacjach z ludźmi? Jakich ludzi przy Tobie ci życzyć, na swojej drodze?

MK: Życz mi zdrowia i powodzenia dla mojej rodziny. Gdy te będą, to ja będę mogła realizować siebie. Życz mi ludzi, którzy będą podzielali moją pasję i zaangażowanie. Życz mi ludzi szczerych i szczęśliwych.

J.W. I pytanie na koniec. Gdybyś miała pomalować farbami, kolorami postać na obrazie, przedstawiającą Ciebie, to jakie by to były kolory, co przeważałoby? Jakbyś siebie pomalowała? Jaki wyraz twarzy miałaby ta osoba na obrazie? Co wyrażałaby? A w co byłaby ubrana? Jaki ładunek emocjonalny miałby ten obraz – Ty?

MK: Miałaby błyszczące oczy, rumieńce na twarzy i ten niepowtarzalny wyraz wiary w drugiego człowieka. A kolory? Żółte i pomarańczowe 😉

Dziękuję za rozmowę
Jarosław Waśkiewicz
Red. naczelny Biznesnafali.pl,
Prezes Klubu Marka jest kobietą
Autor Pochwała Wartości, nominowanej na Najlepszy Blog Roku.

zaproszenie-do-klubu-jpg-starter

LEAVE A REPLY

Please enter your comment!
Please enter your name here